Kolejną małą rzeczą która cieszy są parapety. Dokładnie pięć parapetów; cały parter poza kuchnią, w której funkcję parapetu ma przejąć blat. W łazience zdecydowaliśmy się na biały parapet z konglomeratu, a pozostałe cztery to są marmurowe, z jasnej brecci. Ten jasny marmur z delikatnym żyłkowaniem prezentuje się naprawdę dobrze i na etapie obudowy kominka też go zastosujemy, przynajmniej na jakimś fragmencie.
No właśnie: tak jak w tytule postu - kłopot z obudową wkładu kominkowego polega na popękaniu obudowy z płyt krzemianowo-wapiennych. Spękania pojawiły się nad samym wkładem, a także z boku kratki wyprowadzającej ciepłe powietrze. Nie wiemy jeszcze, jak wykonawca się do tego odniesie; nie wykorzystywaliśmy przecież kominka niegodnie z przeznaczeniem ;) a spękania widać tylko w trakcie palenia, jak cała komora się nagrzeje. Gdyby już teraz była kolejna warstwa, to niczego nie było by widać i nawet nie mielibyśmy świadomości, że doszło do spękań.
Od jakiegoś czasu w naszym domku w żurawkach trwa walka hydraulika z materią rur i rurek :) Na razie do sukcesów można zaliczyć wyprowadzenie rur pod trzy płytowe grzejniki w sypialniach i pod drabinki w łazienkach (na całym parterze i części piętra będzie ogrzewanie podłogowe), a także zrobienie przyłączy wody w łazienkach i kuchni, oraz zamontowanie dwóch geberitów :) Niestety - instalacja w kotłowni pojawi się dopiero po tynkach (podobno inna kolejność nie ma sensu), z tych samych powodów skrzynka rozdzielcza do podłogówki też zostanie zamontowana dopiero po otynkowaniu garażu. Mnóstwo czasu zajęła nam decyzja, jaki piec wybrać. Przesądzenie, odnośnie montażu pompy ciepła, ograniczyło nam trochę miejsce w już małej kotłowni. Duży piec na ekogroszek z podajnikiem po prostu nie bardzo się mieścił, stąd ostateczny wybór pieca Defro na pellet Bio Slim, z parametrami : 60cm x 143,6cm x 158,2cm. Oczywiście musimy poczekać na przygotowanie kotłowni, ale mam nadzieję, że już nie będziemy po raz kolejny dokonywać zmiany wyboru.
Z początkiem nowego roku dach na naszym domu został wreszcie pokryty dachówką :) Czekaliśmy na ten moment od końca września i mamy nadzieje, że było to tego warte. Koszt materiałów, bez okien dachowych, zamknął się w kwocie 40tys. do tego 19 tyś robocizna. Podobno po pierwszym roku "użytkowania" okaże się, czy nic nie cieknie, zwłaszcza obróbki blacharskie przy kominach. W każdym razie teraz deszcz już nam niestraszny (mam nadzieję;)
Ekipa od dachów okazała się słowna (nareszcie;) i drugiego dnia Nowego Roku kalendarzowego na naszą budowę wjechał najpierw transport dachówki, a pół godziny później dojechała ekipa budowlana. Na szczęście po konsultacji z szefem w pierwszej kolejności okna dachowe zmieniły swoje położenie na pozycję "pośrodku" czyli "wyszły" ponad poziom ścianki kolankowej. Ekipa nie była zachwycona dodatkową pracą, a szef tłumaczył takie umieszczenie tym, że okna dobrane w projekcie - Velux 78x140 cm - są za duże (niczego nie zmienialiśmy btw !) i generalnie starali się tak je wpasować, żeby nie ciąć dachówki. Jednak okazało się to niezbędnym rozwiązaniem żeby uniknąć alpejskich kombinacji z ociepleniem wieńca i murłaty.
Nareszcie dach zaczyna się przeobrażać z poczwarki w motyla ;) czekamy niecierpliwie na efekt ostateczny, który ma nastąpić najpóźniej w czwartek.
28 grudnia na budowę powróciła firma od dachu. Zajęło im to "jedynie" trzy miesiące, a mnie kosztowało kilka rozmów telefonicznych w tygodniu z właścicielem firmy, ale może nasz dach wreszcie przestanie świecić papą i pokaże błysk dachówki Bogen Innovo 10 antracyt w połysku. Ostatnią rzeczą o jakiej myśleliśmy to świecąca się na całą okolicę dachówka, ale wizyta u fachowców dała nam do myślenia, że mieszkając praktycznie przy ścianie lasu warto wybrać połysk, bo tak nie zarośnie. Zobaczymy z czasem :)
Dwa dni robocze przed Sylwestrem na budowie pojawiła się ekipa. Efektem jej pracy są zamontowane okna dachowe (pierwsze najpierw zamontowali powyżej poziomu sufitu podwieszanego, a później obniżyli na tyle, że musimy podkuć cegły w ścianie kolankowej...) opanowanie połaci przez kontrłaty i przybicie struktonitu przy rynnach. Dachówka wraz z ekipą ma przyjechać jutro. Czekamy niecierpliwie ;)
W grudniu, praktycznie równocześnie z zabudową kominka, pojawił się elektryk. Na początku problemem okazała się oczywiście pogoda, bo ziemia lekko zamarzła i poprowadzenie kabla do budynku musiało poczekać na cieplejszy dzień. Ostatecznie udało nam się wskazać 126 punktów elektrycznych. Zdecydowaliśmy się na klasyczne wpuszczenie kabli w bruzdy w pustakach. Ponieważ w projekcie gotowym elektryk zapomniał umieścić tablicę rozdzielczą ;) zdecydowaliśmy umieścić ją w pomieszczeniu gospodarczym pod schodami. Nasz elektryk służył nam swoim doświadczeniem i wspólnie wypracowaliśmy całkiem dobrze wyglądający schemat funkcjonowania naszego przyszłego domu :) Oczywiście nie mamy złudzeń, że dopiero w momencie wstawienia mebli okaże się, że coś nam się lekko nie zgodzi, ale na razie pełen optymizm, że pierwsza poważna praca instalacyjna za nami. Koszt prac z materiałem to ok. 9000zł
Początek roku to dobry moment na uzupełnienie braków w internetowym dzienniku budowy ;) Okna z roletami pojawiły się pod koniec listopada, a w połowie grudnia nadszedł czas na montaż wkładu kominkowego z systemem dystrybucji gorącego powietrza. Wybraliśmy polski wkład LUCY 14 producent - Kratki.pl. Powietrze zostało rozprowadzone rurami na parterze do łazienki i garażu, a na górze do trzech sypialni i łazienki z pralnią. Ponieważ nie mamy jeszcze wylewek pod sam wkład kominkowy została wykonana stopa; etapy prac widać na zdjęciach. Obudowa kominka na razie została wykonana z płyt krzemianowo-wapiennych, a dopiero po wykonaniu tynków na to wszystko przyjdzie płyta gk ogniochronna. Koszt wkładu, obudowy i montażu systemu DGP, wraz z materiałami wyniósł ok. 11 tyś zł. W sumie efekt docelowy ma być wizualnie zbliżony do tego stanu który już mamy, tzn. kominek ma mieć prostą formę, bez zbędnych (z naszego punktu widzenia) ozdób. Przed pozostawieniem białej płaszczyzny wstrzymuje mnie tylko fakt, że długo czysta by się nie utrzymała ;) więc albo zastosujemy niedużą ramkę dookoła wkładu, albo nawiążemy się do wykończenia jednej ze ścian w salonie tzn. zastosujemy okładzinę ceglaną. Pierwsze rozpalenia już były, wyzwaniem jest niestety pozyskanie drzewa sezonowanego. Na razie jeszcze nie wszystko jest tak jakbyśmy chcieli bo ciąg jest taki sobie; ale to nowość dla nas i wszystko trzeba oswoić. Niesamowicie fajnie patrzy się na ogień we własnym kominku, nieważne że to jeszcze nie czas na siedzenie z winkiem przy świecach :)
Lada moment ma wejść elektryk, więc dobrze by było dograć ilość i lokalizację punktów świetlnych, włączników i oczywiście kontaktów. Przeszliśmy się po domu, żeby poczuć skalę pomieszczeń na żywo :) i trochę udało nam się ustalić. Zostały pomieszczenia kluczowe, jak kuchnia i dwie łazienki. Meble kuchenne chcemy kupić w Ikea, nasza obecna kuchnia się sprawdza, a to co się nie sprawdza w nowej chcemy poprawić. Rozmieszczenie mebli kuchennych jest dla instalatorów kluczowe, stąd mimo że nie mamy nawet tynków ani podłóg mamy już plan na kuchnię. Puszczając wodze fantazji - meble chcieliśmy mieć jasne, myśleliśmy o bieli, ale niestety biel nie sprawdza się przy dzieciach i zwierzętach, a tych mamy po dwoje ;) Stąd wybór frontów drewnianych Torhamn łączonych z czarnymi Kungsbacka. W stosunku do wizualizacji oczywiście trzeba przesunąć kran tak, żeby okno w kuchni jednak dało się otworzyć ;)
Prawie dwa tygodnie po terminie firmie Krispol udało się w końcu wstawić nam okna i zamontować rolety. Trochę złości, że za tyle kasy - ponad 20 tyś - zupełnie nie przejmują się terminami z podpisanej przez siebie umowy. W kwestii zmian w stosunku do projektu domu w żurawkach: prawie w ostatniej chwili zdecydowaliśmy się na zamontowanie w salonie okna przesuwnego (na szczęście), zrezygnowaliśmy z okna narożnego w kuchni oraz zmieniliśmy, naszym zdaniem niefunkcjonalne, okna w kotłowni i garażu. Nie montowaliśmy bramy garażowej, bo najpierw musimy garaż otynkować, a co za tym idzie trzeba rozprowadzić instalację elektryczną. Wejście do garażu póki co zastawiliśmy płytą OSB, a w drzwiach do domu zamontowaliśmy najtańsze drzwi kupione w OBI. Jesteśmy umówieni na połowę września na montaż kominka z systemem rozprowadzenia ciepła; może kiedy zaczniemy grzać deskowanie dachu zacznie schnąć, bo zaczynamy mieć problem z pleśnią. Typowe dla robiących więźbę jesienią, z deskowaniem z mokrego, oczywiście, drewna.
Jak człowiek sobie coś zaplanuje, to zazwyczaj później wychodzi zupełnie inaczej ;) własnie tak miało się nasze planowanie terninów przekrycia dachu i realizacji ścianek działowych. Ekipa murarska i dekarska za nic nie chciały się płynnie zgrać w czasie, a efekt ostateczny jest taki, że stan surowy zamknięty osiągnęliśmy dopiero w sobotę (!!!) o czym dowiedzieliśmy się w poniedziałek ;) Po prostu firma od dachu pojawiła się bez uprzedzenia 7 października, mimo deklaracji, że realnytermin to dopiero okolice 13 października. Oczywiście to super, ale przez to nasze ściany szcytowe pozostały nieocieplone styropianem (którego przyklejenie planowaliśmy na koniec tygodnia) i będziemy musieli kombinować z pianą, a wiadomo, że dla firmy opłaca się zlecenie ocieplenia całego poddasza, a nie 2 ścian szczytowych.
W każdym razie HURA, czapka jest ;) Dachówka pojawi się najwcześniej pod koniec listopada, przynajmniej według deklaracji wykonawcy. Oby nas uprzedził cgociaż ze dwa dni wcześniej, bo musimy dowieźć okna dachowe. Nasza sypialnia (pomieszczenie nad garażem, od strony północnej) stała się bardzo ciemna, mimo dużego okna balkonowego. Wahamy się, czy jednak nie dać tam okna dachowego, które wyrzuciliśmy z oryginalnego projektu ;)
Głupio zaczynać każdy wpis od słowa "nareszcie", ale tak właśnie się czujemy kiedy po sześciu tygodniach czekania, aż tartak zrealizuje zamówienie wykonawcy więźby naszego dachu, konstrukcja wreszcie przyjechała na budowę ;) Oczywiście montaż zbiegł się w czasie z atakiem późnej, zimnej i deszczowej jesieni pod koniec lata. Działka spływa błotem, a w salonie mamy nieplanowany basen; jaka szkoda, że tak nie padało kiedy wylewaliśmy strop! Sam montaż zajął ekipie 1 dzień, a dach czeka teraz na krok ekipy murarskiej (dokończenie ścian szczytowych i kominów, a do tego wreszcie moje wyczekiwane działówki - nareszcie będę mogła rozmierzyć planowaną kuchnię z natury:). Koniec tego tygodnia będzie należał do murarzy, a następny, mamy nadzieję, to powrót ekipy od dachu i zakończenie etapu prac nad pełnym deskowaniem. Niestety, firma Bartyla (która jest wykonawcą naszego dachu) jest tak obłożona pracą, że dzieli sobie przyjemność pracy u nas na części - teraz pełne deskowanie, a za miesiąc/dwa dachówka;) Gdyby nie ich ultimatum, to pewnie nie decydowalibyśmy się na pełne deskowanie pod dachówkę - jednak to dodatkowe koszty- ale może to i dobrze.
Murowanie na razie zakończone, tylko trochę martwi na stan "poobijania" pustaków, co widać na zdjęciach. Ekipa skończyła ścianki kolankowe, a ściany szczytowe wyciągnęła na tyle, żeby nie uniemożliwić montaż konstrukcji dachu. Teraz możemy spojrzeć przez "okna" pomieszczeń na pietrze, a dzieci w końcu mają wiedzę, gdzie będzie ścianka działowa pomiędzy ich pokojami ;)
Na poziomie parteru pojawiły się też dwa wymurowane kominy systemu Schiedla. Okazało się za to, że ścianki działowe parteru poczekają na kuzynów z piętra ;)
Kolejne prace związane będą z montażem więźby. Już nie możemy się doczekać, kiedy nasz domeczek dorobi się kapelusza ;) Trochę dyskusji było podczas wyboru rodzaju pokrycia dachu, ale ostatecznie przeważył argument, że dach robi się raz, przynajmniej teoretycznie. Zwyciężyła opcja dachówki ceramicznej w kolorze grafitu, a wykonawca przekonał nas do wyboru opcji glazurowanej, ze względu na bliskość lasu.
To były bardzo długie trzy tygodnie! Podlewanie stropu trwało i trwało a do tego oczywiście zbiegło się z tymi kilkoma dniami lata, kiedy nie padało a temperatura przekraczała 30 stopni ;) ale beton pięknie podlany nawet nie popękał. Po ściągnięciu deskowania okazało się, że jeden stopień schodów zdjęcia desek nie przeżył. Nie bardzo wiemy, jak ekipa zaradzi tej sytuacji. Głosem rozsądku okazało się poniesienie okna nad spocznikiem schodów, bo po dodaniu pustaka na parterze było by prawie równo z posadzką.
Po tych długich trzech tygodniach postojowego pojawili się murarze.Dwa dni zajęło im wymurowanie ścianek kolankowych i wylanie wieńca, a kominy i mam nadzieję, że również ścianki działowe na parterze, pojawią się dopiero po niedzieli. Ekipa poszalała i na wieńcu zamocowała wiechę na dobrą wróżbę. Przyda się trochę pozytywnej energii, bo niestety komplikacje pojawiają się jak grzyby po deszczu. Pomysł kierownika budowy w kwestii podpory więźby dachowej został skrytykowany przez ekipę murującą, pomysł podparcia dachu autorstwa wykonawcy dachu został skrytykowany przez kierownika budowy, a my w tym wszystkim staramy się nie stracić głowy. Najbliższe dwa tygodnie pokażą, jak nasza więźba będzie wyglądać i czy wszyscy na wszystkich się nie poobrażają ;)
Strop się podlewa, a na budowę wjechały kominy Schiedla. Tanio nie było, ale na tym nie ma co oszczędzać. Jak murarze wrócą z urlopu będa mieli trochę pracy - ściany pietra, kominy, działówki... Wprawdzie majster prychnął, że to robota na tydzień, ale pożyjemy - zobaczymy
Marzy nam się też system dystrybucji gorącego powietrza z kominka, dlatego w stropie zawczasu zostały otwory na rury.
W międzyczasie spotkaliśmy się z kierownikiem budowy i przedyskutowaliśmy kwestię dachu (system krokwiowo-jętkowy), a konkretnie pomysł wykonawcy, żeby podeprzeć go trzema słupami drewnianymi schowanymi w ściankach piętra, z dadatkowym wykonaniem "pantofla" w podłodze łazienki. Kierownik pomysł wyśmiał, a jako jedyne wyjście w sytuacji braku 14,5 metrowych płatwi zaproponował podparcie połączonych z krótszych elementów płatwi na zazbrojonych w tym celu fragmentach ścianek. Całe szczęście, że przyszło nam do głowy o tym z nim porozmawiać ;) bo w sobotę jedziemy zawierać umowę na wykonanie dachu. Wszyscy teraz robią dachy ;) więc jest kłopot z terminami. Mamy nadzieję, że nasz upatrzony wykonawca, zgodnie z deklaracją, we wrześniu zrobi więźbę i pełne deskowanie, a w listopadzie położy dachówkę i oczywoście zamontuje okna dachowe. Wtedy nasz cel - stan surowy zamknięty na zimę - może okazać się realny do osiągnięcia :)) Tej myśli będę się trzymać!
Prace nad stropem trwały zaskakująco krótko : rozpoczęły się we wtorek a w sobotę rano przyjechał beton. Nasz pomysł na dom obejmował zamianę stropu z monolitycznego na gęstożebrową Terivę. Właściwie okazało się, że to jednak nie tak super pomysł, jak nam się wydawało, bo zarówno wykonawca jak i kierownik budowy zaczęli wymieniać nam jego wady, z których największa, z naszego punktu widzenia, to brak możliwości swobodnej przeróbki pomieszczeń na poddaszu. Ale słowo się rzekło i ostatecznie podjęliśmy decyzję, że Teriva zostaje, a na piętrze w ramach ewentualnych zmian najwyżej możemy połączyć kiedyś pokoje dziecięce w jeden większy.
Niestety, w trakcie szalowania schodów okazało się, że stopnie, które w projekcie oryginalnym miały wysokość 18,5cm, a w naszym adaptowanym 18,35cm będą miały wysokość 18,7cm :( No niewygoda jak nic, ale dodanie kolejnego stopnia ( jeden już dodaliśmy, bo budynek został podwyższony na parterze o wysokość 1 pustaka) nie było możliwe w taki sposób, żebyśmy się o niego nie potykali.
Teraz pracownicy mają trzy tygodnie wakacji, za to naszym codziennym zajęciem są wycieczki na budowę i podlewanie betonu, zwłaszcza że nastały upały :)
Stało się :) zakończyliśmy etap fundamentów; dokładnie 4 miesiące od kupna działki osiągnęliśmy stan zero, brawo my :))) W poniedziałek, 17 lipca, przyjechały palety z pustakami Cerpolu z Kozłowic, a dzień później zaczęło się murowanie. Wieczorem przyjechaliśmy obejrzeć postęp prac i szok... Okazało się, że mamy już połowę otworu okiennego w kuchni ;) Murowanie trwało trzy dni, nie obyło się bez drobnych wątpliwości ekipy (do tego na szczęście wpadłam na pomysł zmiany wysokości okna nad spocznikiem schodów - w projekcie praktycznie "leży" na spoczniku - ale dzięki temu murarz zorientował się, że tam w ogóle jest okno ;))) Trzeba przyznać, że na rzucie parteru nie ma po nim śladu. Kolejna wątpliwość ekipy dotyczy schodów; zdecydowanie trzymamy się betonu a modyfikacja wysokości budynku spowodowała, że schody mają jeden stopień więcej. Tak czy siak jutro zaczyna się przygotowywanie deskowania pod schody.
To już ostatni wpis z etapu "fundamenty" bo osiągnęliśmy stan ZERO. W czwartek chudziak został wylany i jeździmy go intensywni podlewać; na marginesie całe szczęście, że mamy nareszcie wodę na działce, nękanie co chwila sąsiadów było by kłopotliwe dla obu stron ;) Udało się też ogarnąć plac budowy i przeraźliwe koleiny i doły zniknęły, a w weekend nawet zielsko i krzewy z rowu zostały pięknie wykoszone. Pojawiła się też przyzwoita brama, broniąca wstępu, bo dotychczas funkcję tą pełniła siatka. Przyszły tydzień to już murowanie ścian i nasze żurawki wyjdą w końcu odczuwalnie na powierzchnię ;)
W tym tygodniu ekipa kończy etap wychodzenia z ziemi. Ściany fundamentowe zostały zaizolowane a rury instalacji wod-kan rozprowadzone. W środek weszło 7 wywrotek piachu, a nasza małą działka przypomina pobojowisko, bo koparka likwidując góry piachu zdemolowała wszystko.
Dzisiaj od rana ekipa ocieplała ściany fundamentowe styrodurem i do 11 wszystko było już posklejane klejem poliuretanowym. Jeżeli pogoda pozwoli to jutro będą zasypywane fundamenty. Jednocześnie - nareszcie - pojawiła się ekipa od wody i mamy własną wodę, chociaż na zasadzie lekkiej prowizorki, co widać na zdjęciu;)
Wreszcie nadszedł czas na malowanie ścian i to od razu Caparolem ;) oczywiście to dwuskładnikowa izolacja bitumiczna Caparol Isolan Kelerdicht i na prawdziwe malowanie ścian będziemy musieli jeszcze "troszkę" poczekać. Za to małym sukcesem jest w końcu własny prąd :) od sąsiada zostało nam jeszcze pożyczanie wody, ale mamy nadzieję, że po weekendzie ten problem też da się rozwiązać.
Jesteśmy na etapie, kiedy każda zmiana na placu budowy cieszy :) przez dwa ostatnie dni wymurowano ściany fundamentowe i nareszcie nasz dom w żurawkach przestał być tylko obrysem i nabiera formy 3D. Mamy lekkie wątpliwości odnośnie wyprowadzenia rury kanalizacyjnej pod wjazdem do garażu; czy nie lepiej wyprowadzić ją z boku budynku, bo na wypadek jakiejkolwiek awarii będzie nas czekało grzebanie pod kostką brukową?....
Z kwestii formalnych - przyjechała toaleta dla robotników (w naszym rejonie - woj. śląskie - to koszt ok. 200zł/miesiąc).
Wielkie uznanie dla zakładu energetycznego, że naprawdę szybko zamontował nam skrzynkę: w marcu wniosek a w połowie czerwca już stoi skrzyneczka i cieszy oczy :) Nasz elektryk już przymocował do niej sprytną skrzyneczkę budowlaną i lada moment będziemy działać na własnym prądzie, a nie pożyczanym od sąsiada. Na działce "wykopki" poszły pełną parą i na dwie raty; kierownik budowy i wykonawca razem stwierdzili, że ściągnięcie samego humusu to przy naszym terenie za mało i kazali dokopać się 70 cm poniżej terenu, a do tego operator kopary trochę poszalał. Wody dalej brak a firma współpracująca z gminą ciągle znajduje powody do odwlekania prac. Mamy nadzieję, że w pierwszym tygodniu lipca pójdziemy do przodu. No i najważniejsze: ekipa ruszyła w końcu z robotą i mamy już ławy fundamentowe i pierwszą warstwę betonitów! :) Naprawdę to cieszy oczy, kiedy w końcu plany, nawet tak małymi kroczkami, zaczynają się urzeczywistniać. No i całe szczęście, że na blogach inni pisali, że oglądanie budynku na tym etapie sprawia, że wydaje się mniejszy, niż powinien. Gdyby nie to zaczęlibyśmy panikować, jak my się w czwórkę pomieścimy w takim małym salonie ;)
Pomysł na własny dom skrystalizował się z wraz z wiosną. Od dłuższego czasu szukaliśmy czegoś do remontu, ale każdy kolejny dom nas zniechęcał; stan surowy nie budził zaufania do użytych materiałów i rzetelności sprzedawcy, a rynek wtórny załamywał. Już byliśmy blisko kupna domu w stanie surowym w fajnym miejscu, ale niestety ktoś nas ubiegł. Miejsce nam się spodobało: 4 km od granicy miasta, 15 min do pracy, las w pobliżu; to wszystko spowodowało, że zaczęliśmy szukać działki w pobliżu. No i znaleźliśmy :)
Pierwsze, wiosenne spotkanie z działką pokazały, że teren jest podmokły, co potwierdziły badania geodezyjne. Niedrożny rów odwadniający i wysoki poziom pierwszej warstwy wód przesądziły o tym, że nie ma sensu budowanie domu podpiwniczonego. Zdecydowaliśmy się na projekt „Domu w żurawkach”. Finalizacja kupna działki nastąpiła 15 marca i od tego momentu ruszyliśmy ostro do przodu ze wszystkimi formalnościami. Na szczęście działka objęta jest planem miejscowym, co oszczędziło nam czekania na wuzetkę. Zaprzyjaźniony architekt w ekspresowym tempie adaptował projekt, troszkę dłużej trwało załatwianie spraw z dysponentami wody i prądu. Przełom kwietnia i maja to pierwsze "inwestycje": blaszany garaż i drewniany wychodek, z ekskluzywną toaletą turystyczną w środku ;) Pod koniec maja wreszcie zaczęliśmy realizację zjazdu z drogi gminnej; niestety wykonawca (wcale nie tani) zlekceważył projekt, rurę podsypał piaskiem a betonowe elementy nie trzymają ani pionu ani poziomu :( wciąż czekamy na naprawę tej fuszerki. Mimo planów nie udało nam się do końca maja ogrodzić działki; wybraliśmy tanią opcję: siatka leśna. Trzeba będzie nawieźć ziemię, więc teren trochę się podniesie, dlatego uznaliśmy, że ogrodzenie docelowe musi trochę poczekać.
Koniec z dachem
przez Pietrus
Sypialnia
przez Doris
Dechy na dachy
przez Pietrus
Mamy Okna!!
przez Krzysztof_M
Ścianka kolankowa
przez Pietrus
2024 © ARCHON+ Biuro Projektów - Tradycyjne i nowoczesne gotowe projekty domów - autorska pracownia architektoniczna założona w 1990r. przez arch. Barbarę Mendel
Z uwagi na ciągłe doskonalenie procesu powstawania projektów (zgodnie z normą ISO 9001), prezentowane na stronie projekty domów mogą nieznacznie różnić się od dokumentacji technicznej.
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym sklepie, dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies. Więcej informacji zawartych jest w polityce prywatności.
Dzień dobry,
Niestety nie ma nas teraz w biurze. Czy chcesz, abyśmy do Ciebie oddzwonili w wybranym przez Ciebie terminie?